top of page

Mariusz Woszczyński

KRAJOBRAZY KRESOWE W MALARSTWIE POLSKIM

Woszczyński_rysunki_Litwa_22.jpg

Będąc w Marsylii, portowym mieście śródziemnomorza, otwartym i zamkniętym jednocześnie, pełnym kontrastów i wielu kierunków rozwoju, wyobraziłem sobie, że jeśli cofnąć zegar historii i znaleźć się w międzywojennej Polsce,ce, to takim miastem – poprzez porównanie – miastem - tyglem różnych nacji, charakterów był - na południu naszego kraju - Lwów. Miasto Lwów – z jego różnorodnością ras, legendą, otwartością i jasnością działania. Można zanucić, Polska Florencja, Wiedeń, Paryż, Rzym. Lecz historia ma inny bieg, jeszcze raz obca przemoc zwyciężyła. Bez pardonu, bezlitośnie i okrutnie. Wysiedlenia, wywózki, tragiczny los wielu tysięcy Polaków w okresie II wojny światowej. Ile nienawiść i zło krwi utoczyły. Wojna. Pożoga. Śmierć. Porządek jałtański. Rosyjska rewolucyjna kibitka. Zemsta za rok 1920.

 

Tu przerwał, lecz róg trzymał; wszystkim się zdawało,

Że Wojski wciąż gra jeszcze, a to echo grało...

I szła muzyka coraz szersza, coraz dalsza,

Coraz cichsza i coraz czystsza, doskonalsza,

Aż znikła gdzieś daleko, gdzieś na niebios progu!

Przywołuję cytat Mickiewiczowego poematu "Pan Tadeusz" z księgi "Dyplomatyka i łowy". Wspomnienie. Historia. Przeszłość... W pamięci pozostaje żywy ślad i przyjmuje formę nową. Zatrzymuje pamięć przed kolejnym, nieuchronnym zakrętem historii, tej Magistra Vitae i trzeba tu podkreślić – dla Polaków – bardzo skomplikowanego losu. Gombrowicz mówił, że Mickiewicz uśpił Polaków. Lecz siła historii i moc sztuki są w trudnych chwilach potrzebne, dają nadzieję, budzą inaczej. Cudowny opis życia szlacheckiego zaścianka stał się w okresie rozbiorów, w czasie zawieruch, przez lata XIX-go wieku, śladem rzeczywistości minionej, upoetycznionym wspomnieniem tej prawdy życia, która przeminęła. Szlachecki obyczaj, łowieckich zapałów zamiary, opisy przyrody, patriotyczne uczucia, chwile uniesień kampanii napoleońskiej, codzienność wiejskiej prowincji ukazana w jej pełnym, epickim przekroju, to wszystko stanowiło specyfikę i charakter dawnej Rzeczpospolitej, starożytnej Polski, rozciągniętej między Wartą, Wisłą, Niemnem i Dniestrem.

Kresy. Konkretne miejsca, motywy zapisane emocjonalnie. Zielony Krzemieniec z ruiną zamku na Górze Królowej Bony. Bastiony bramne w Okopach Świętej Trójcy. Szeroki jar w widłach rzeki Seret i Pola w Bilczu Złotem. Widoki na wieże kościołów Starego Miasta i dzielnicę Zarzecze w Wilnie. Bagienny Łuck z pojezuickim kościołem projektu Giacomo Briano i Pawła Giżyckiego. Kościół parafialny z sercem Radziwiłła Sierotki i małym rynkiem w litewskim Zdzięciole. Kamieniec Podolski z twierdzą starożytną, basztami, meandrami rzeki Smotrycz, architekturą wrzuconą w krajobraz, jakby przypominający hiszpański. Podolskie pola, jary, rozlewiska rzek. Głębokie lasy przedgórza masywu Karpat. Barokowe kościoły Grodna z mostem Piłsudskiego przez Niemen. Okolice pokuckie Brzeżan, Buczacza, Jazłowca, w końcu galicyjskiego Stanisławowa, Czortkowa, Kołomyi, Czerniowiec słonecznych. Królewszczyzny Drohobycza, Starej Soli. Pejzaże Chyrowa, Równego, Winnicy, Pińska. Wzgórze zamkowe i kopiec Mickiewicza w Nowogródku z kościołem farnym. Odmiany otwartego, lekko pofalowanego horyzontu, długich pasów ziemi, dróg, drzew, uskoków skał, dolin rzek i zbudowanych przez nie starych mostów, wyglądających jak akwedukty. Widzę pożółkłą pocztówkę Baumera, którą babcia dostała z Zaleszczyk, czy opowieść mojego ojca o tym, że jako mali chłopcy przerzucali na drugą stronę rzeki Zbrucz, kamienie w Skale Podolskiej, gdy rzeka wysychała i kurczyła się w swoim korycie.

Jasność Lwowa, jego optymizm (miniony), serdeczność, odkrycie proporcji i rytmu architektury miasta wpisanej w zieleń i krajobraz. Gotyk, renesans, barok klasycyzm, historyzm, modernizm, międzywojnie, bruki, stiuki, detale, kamienice, pałace, kute balkony, drzewa... "Ateński" cmentarz Orląt na Łyczakowie. Lwów, miasto jakby kryształowe, choć już teraz zdarta powłoka, która atmosferę tworzyła, brak ludzi i żywych miejsc, fasada przechylona odchodzi dziwnie w dal. Ciało jest, duszy brak. Rysunek willi, kamienic, linie balkonów, okiennic, drzwi, klatek schodowych, kolory ceramiki, tynków, cegieł, kostki bazaltowej. Łuki ulic, metal szyn tramwajowych, kasztany, płaskorzeźbione detale architektoniczne ścian, okien, portali, dachów, kamienic. Celne ułożenie rytmu architektury i ulic, przy specyfice ukształtowania "rzymskiego", pagórkowatego terenu.

Płomienny barok u Bernardynów, szczyt kamiennej fasady z flamandzką manierystyczną dekoracją i herbarzem Rzeczpospolitej. Rzymska fasada de Witte u Dominikanów, z klasycznym wyważeniem proporcji i barokową fantazją linii. Rzeźby Pinsela. Kubizacja szat, gesty pełne, sceny bogate, postacie w kontorsjach jak u Parmigianino i Pontormo. Rytm baroku w rzeźbie, codzienność gestów z życia zamieniona w teatr. Ruch, płynność kierunków - a mimo tego - geometria znaku. Rzeźby drewniane Olędzkiego, Polejowskiego.

Woszczyński_rysunki_Litwa_36.jpg

Jedność architektury i krajobrazu w całości rezydencji zamku- pałacu i założenia parkowego w Podhorcach, wielce czytelna myśl architektoniczna w krajobrazie. Dawny panteon magnaterii i sławy oręża polskiego z kolekcjami dzieł sztuki, portretami, zbrojownią, kościołem rodowym Rzewuskich. To właśnie kasetony z Podhorców służyły za modele wzorcowe do rekonstrukcji sal królewskich na Wawelu, gdy odbudowywano, pod kierunkiem Adolfa Szyszko- Bohusza, siedzibę królów, po Austriakach i Prusakach. Dziś zniszczone są Podhorce...

 

Wyniesiony ponad szerokość horyzontu, mocny zamek Sobieskich w Olesku. Niedaleko, w pobliżu zwartej bryły rezydencji znajdują się, na terenie dawnego klasztoru kapucyńskiego, magazyny obecnej Lwowskiej Galerii, kierowanej od lat przez konserwatora Borysa Woźnickiego. Pokapucyński kościół to skarbnica sztuki. Portrety królów polskich, magnaterii, szlachty, ogromna składnica lwowskiej szkoły rzeźby barokowej - prawdziwy milczący świadek historii - uratowane z pożogi, wyjęte, przesiedlone. Obrazy kościelne pędzla polskiego, włoskiego, malarstwo renesansowe, barokowe, gabloty z Ossolineum, z Muzeum Historycznego Miasta Lwowa. Przedmioty rzemiosła artystycznego z przedwojennych prywatnych kolekcji, secesyjne meble, starożytne cymelia Rzeczpospolitej, pozostałości kamiennych nagrobków, drewniane rzeźby ludowe,barwne ikonostasy z cerkwi unickich,przedmioty wyniesione z dworów, pałaców, kamienic, malarstwo do roku 1939, z pracami Wyspiańskiego, Witkacego...

 

Kilka odmian zieleni, żywych, wiosennych w jarach rzek Zbrucza i Dniestru w Okopach Świętej Trójcy. Paleta brązów, szarości w rozbłyskujących warstwach ziemi białoczarnej, rano, w południe, po południu, innej wciąż z nasycenia światła i przy zróżnicowaniu szachownicowych, długich pól. W załomach skalnych ukryte, schowane głębokie jaskinie. Panorama jaru i zakola Dniestru w okolicach Zaleszczyk z wysokim, skalistym, zalesionym karłowatą sosną, brzegiem od strony multańskiej z jasnym planem miasteczka - dawnego kurortu. W tle widoczny długi, kratownicowy most kolejowy łączący oba brzegi rzeki, będącej dawną polsko-rumuńską granicą.

Woszczyński_rysunki_Kamieniec_Podolski_0

Specyfika amfiteatru natury w Kamieńcu Podolskim, który otoczony jest jarem rzeki, skałami, chłopskimi zagrodami (gdzie, w obejściu, każda piędź ziemi jest wykorzystana), wysoko osadzoną twierdzą, mostem wyrastającym ze skalnych płaskorzeźbionych utworów, rondlem Batorego, ciągiem wież, murów, pozostałych miejskich budowli, kościołów, katedry z minaretem, górujących w całości nad zazielenioną doliną Smotrycza. Okolica wież, zamku i miasta z kilkoma wąskimi uliczkami tkwi w atmosferze starożytności dziwnej, ale nawet i te pozostałe resztki czynią na przybyszu duże wrażenie poprzez spiętrzenie wciśnięcie i wrzucenie miasta w jar rzeki i wokół jaru, na wysoczyznę skalną. Gdzie tylko nie spojrzymy tam widzimy domy, jak namioty rozpostarte. W oddali otwiera się wysoki horyzont z charakterystycznymi wzniesionymi, podolskimi polami i przestrzenią dawnego stepu.

Przejazdy przez Krzemieniec. Widoki na Liceum, dawne kolegium, dookoła mury, dwa dziedzińce, wysokie wieże kościoła, barokowa brama z ozdobnymi wazonami, stłuczone schody, w oddali widnieje spiętrzona skałą Góra Królowej Bony z ruiną zamku na szczycie. Wzniesienia, wzgórza, szare kamienie, Szwajcaria wołyńska, dawne pamiątki, siedem kameralnych cmentarzy ukrytych w zieleni. Kilka pozostałych dworków, willi. Gniazdo historii wypłukane, starte kataklizmami wojen, terroru, okupacji, represji. Wspomnienie Kresów w malarstwie i rysunku to jak dokumentalne kadry taśmy filmowej uruchomionej nagle, przyspieszonej. Fragmenty kamiennego nagrobka, z których już nie można odtworzyć pierwotnego wyglądu, a pozostałość stanowi nowy znak. Wiekowe drzewo. Głęboki las. Już nie rozumiemy mowy. Jest odczucie. Trwanie. Jak doświadczenie starszego człowieka. Starożytna Polska. Wołodyjowski z Ketlingiem na baszcie. "Jeździec Polski" Rembrandta. Powtórny pochówek królewski w Wilnie. Pogrzeb Serca Marszałka. Fotografie Jana Bułhaka. Melodia żołnierskiej pieśni "Ułani...", czy "Bartoszu, Bartoszu...". Zbigniew Herbert pisał o zachowaniu pamięci, o ruinach historii jako naszej tożsamości.

Kresy – jedźmy dalej na północ. I nagle światło, Wilejka szumiąca, wartka wpada do Wilii. Wilno. Kamienice zniszczone. Ostre światło, wiosna, małe pączki liści. Podwórzec od klasztoru św. Michała, czyli dawny klasztor Bernardynek, rozwalony dach, przechylone kominy, jak z obrazu Canaletta, weduty z widokiem na warszawski zamek w rusztowaniach. W ogrodzie bernardyńskim - dawne wejście do Akademii Ruszczyca, Hoppena, Kłosa i Bułhaka, dwukolumnowy portyk z dachem, dziś cały zamurowany, wesołe miasteczko, toalety dookoła. Krajobrazy Kresów zachęciły mnie do obejrzenia przedwojennych pocztówek. Oglądam wileńskie pocztówki – widok na pałac Rzeczpospolitej, na kościół św. Kazimierza z Zarzecza, kościół Bazylianów od Ostrobramskiej, czy zaułek, prawie kanonia przy Franciszkanach. Zobaczenie rysunkiem architektury Wilna, poprzez zdjęcia z międzywojnia. Czytelność linii. Kontrast elementów, murów, wież, portali, kamienic, kościołów, ulic, drzew, tak zimą jak i latem, rytmika miasta w zieleni, w bieli śniegu. Kręte uliczki staromiejskie, drewniane domy, kameralność.

WILNO, 2003, olej.JPG

Jak przefiltrować wewnętrznie rytm prywatnego zobaczenia w gwaszu, w akwareli krajobrazu kresowego z prawdą oglądu rzeczywistego przedmiotu. Chodzi o złapanie specyfiki miejsca, sytuacji, niepowtarzalnego klimatu, jakby prześwietlenia, by dotknąć rzeczywistości, akceptować ją, ona inspiruje. Starać się ją zanotować właśnie miękko, według specyfiki miejsca, tak jak to było w Wilnie, gdy patrzyłem, przy Wilejce, na wieże Trynitarzy i drzewa dookoła, a nad nimi górowało biało – niebieskie niebo, jasno zarysowane.

Fascynacja dawnym zapisem dokumentacyjnym w rycinach, prostych litografiach, programem przedstawień i ikonografii polskiego nurtu realistycznego i rodzajowego. Obrazy przeszłości, czyli seria "Album malownicze wileńskie" J. K. Wilczyńskiego (wydawana w Paryżu, na emigracji).Cykle rysunkowe scen szlacheckich, widoków bitew, wydarzeń dnia codziennego Jana Piotra Norblina przybyłego z Francji (1745–1830). Rysunki pejzaży, zamków, dworów – albumy litograficzne skreślone ręką Napoleona Ordy (1807 Worocewicze k. Pińska–1883 Warszawa). Czarno-białe krajowidoki Bogumiła Zygmunta Stęczyńskiego (1814 Hermanowice k.Przemyśla – 1890 Kraków). Pejzaże tuszem lawowane z wsi i miast Franciszka Smuglewicza (1745 Warszawa – 1807 Wilno),Józefa Peszki (1767 Kraków –1831 Kraków), Jana Rustema (1762 Konstantynopol– 1835 Puszki k. Dukszt). Przedstawienia architektury Zygmunta Vogla (1764-1826), Adama Lerue (1843-1863), malarstwo Marcina Zaleskiego (1796–1877), Józefa Marszewskiego (1825-1883). Sceny ludowe Jana Feliksa Piwarskiego (1794–1859) i Franciszka Kostrzewskiego (1826-1911). Zapisanie tylu wizerunków miejsc ważnych historią, pejzaży malowniczych, zapisanie wydarzeń codziennych i historycznych. Dokumentacje z podróży, przedstawienia typów, ludzi, specyfiki wsi, pól, nastroju małych miast, architektury zamków, dworów, chat, a także opis wydarzeń współczesnych (Konstytucja 3 Maja, insurekcja kościuszkowska). Przedstawienia charakteru dawnego wyglądu Rzeczpospolitej, gdzie rysunkowa informacja zapisana, zatrzymana w przedstawieniu, działa uczuciem i notacją związaną z rzeczywistością poprzez środki rysunkowe. Widzenie malarskie łączy się z widzeniem dokumentacyjnym, treściowym...

Kresy – to także zapis lekcji historii, którą też poznałem. Myśli wracają do świadectw, opisów czasu repatriacji, zsyłek, strachu, lęku, okresu trzęsienia ziemi, czasu II wojny światowej. Obecnie ukazują się książki historyczne, wspomnienia zapisane przez świadków co przeszli i przeżyli lata okupacji, pogardy, upodlenia lata na nieludzkiej ziemi, surowe, prawdziwe wspomnienia wydarzeń skomplikowanej kresowej historii.

Woszczyński_rysunki_Kamieniec_Podolski_0

Powróćmy raz jeszcze do Kresów, kontynuując myśl, w odniesieniu do malarstwa pejzażowego. Zrodzona w XIX wieku, z okoliczności braku własnego państwa na mapie Europy, ciągłych zawirowań historii, potrzeba kompensacji, opisu, charakterystyki, wyraziła się w bardzo znaczącym rozwoju malarstwa pejzażowego. Urozmaicone i ciekawe przedstawienia tematu, od wizji romantyzmu, poprzez realizm do impresjonizmu dały wielość postaw i wspaniałą kulminację na przełomie XIX i XX wieku. Zatrzymajmy się na przedstawieniach kresowych i różnorodności malarskich wizji krajobrazu. Malowniczość krain kresowych była dla Polaków żyjących w niewoli ucieleśnieniem marzeń o wolności, symbolem nieskrępowanej swobody myśli i czynu. Uroda szerokich, kresowych przestrzeni, gdzie wśród pradawnych kurhanów, na owianych wiatrem i legendą ziemiach, wciąż żyła pamięć mężnych rycerzy, hetmanów stojących na straży granic, opierających się buntom kozackim i najazdom ordy tatarskiej. Pod wpływem wrażeń z podróży, fascynacjami dawną, dumną sarmacką przeszłością, stepowym spalonym słońcem pejzażem, egzotycznością scen, typów ludzi, widoków miasteczek, opisem targów, odpustów, zabaw w karczmach, sejmików szlacheckich, rysuje się bardzo interesujący i zróżnicowany obraz polskiego malarstwa pejzażowego.

Malarstwo rodzajowe i pejzażowe opiewało kresowe wizerunki ówczesnych postaci z poetyckich i prozatorskich utworów literackich (Mickiewicza, Sienkiewicza, Pola, Malczewskiego, Syrokomli, Kraszewskiego i innych), przenikała się fikcja z prawdą, historia z mitem. Zadanie artystów polegało zarówno na utrwalaniu tego, co współczesne, jak i tego co przeminęło, co ulegało zapomnieniu, czyli jak mówił Kraszewski: "pole w większej części zapełnić, umarłych wskrzesić do życia, czynności ich wytłumaczyć, oblicze ukazać". Bo typy kresowych bohaterów, podobnie jak różnorodnej miejscowej ludności, trwały długo w zbiorowej wyobraźni, a czas płynął wtedy inaczej, czynił dłuższe pauzy. Nieprzypadkowo francuski akademik Jean Leon Gerome udał się w 1854 roku w podróż po Podolu, aby naszkicować miejscowych chłopów, po to by wykorzystać te rysunki w kompozycjach poświęconych dziejom starożytnego Rzymu. Podkreślano swojskość, rytm, barwność, fantazję, siłę, żywą ludowość postaci i typów, uwznioślano historię, ukazywano sarmacki mit, moc historii i dawnego obyczaju, tradycji.

Woszczyński_rysunki_Kamieniec_Podolski_0

Z końcem XIX-go wieku Kresy zyskały w przedstawieniach malarskich kolejny plastyczny wyraz. Stały się ucieleśnieniem nowej, odczutej wizji pejzażu rodzimego, zarówno werystycznej, jak i symbolicznej, powiedzielibyśmy - panteistycznej w swym charakterze i wyrazie. Odnajdujemy się w tym pochodzie, aż do czasów lat 3O-tych XX wieku. Stąd też moja fascynacja Kresami.

Wymieńmy nazwiska tych rysowników i malarzy, którzy często działali w bardzo trudnych okolicznościach, a wywodzą się z różnych miejsc, środowisk, choć wszyscy przynależą do polskiej szkoły i w swoim malarstwie uprawiali temat pejzażu. Wielu z nich, także rozwijało w swojej twórczości przedstawienia kresowe. Wizerunki Kresów pojawiają się w malarstwie realistycznym, w okresie symbolizmu, w impresjoniźmie, w wielości przedstawień malarskich wizji krajobrazu. Polski pejzaż miał przez cały wiek XIX i przełom stuleci XIX i XX-go wieku, ciekawych malarzy i rysowników. Oto nazwiska wielu z nich : Piotr Michałowski, Henryk Rodakowski, Jan Matejko, Józef Szermentowski, Wojciech Gerson, Aleksander Kotsis, Juliusz Kossak, Józef Brandt, Teofil Kwiatkowski, Aleksander Orłowski, Stanisław Masłowski, Maksymilian i Aleksander Gierymscy, Józef Chełmoński, Jan Stanisławski, Stanisław Wyspiański, Jacek Malczewski, Witold Wojtkiewicz, Olga Boznańska, Stanisław Dębicki, Leon Wyczółkowski, Ludwik de Laveaux, Witold Pruszkowski, Stanisław Chlebowski, Konrad Krzyżanowski, Ferdynand Ruszczyc, Władysław Ślewiński, Jan Ciągliński, Wojciech Weiss, Henryk Szczygliński, Stanisław Czajkowski, Julian Fałat, Józef Mehoffer, Adam Chmielowski, Stanisław Kamocki, Władysław Podkowiński, Józef Pankiewicz, Tadeusz Makowski, Władysław Wańke, Konstanty Brandel, Kazimierz Sichulski, Mela Muttermilch, Władysław Jarocki, Alfons Karpiński, Edward Trojanowski i inni.

Na artystycznej mapie odrodzonej, po okresie niewoli i rozbicia, międzywojennej Polski – obok Warszawy, Krakowa, Lwowa, Poznania, pozycję artystyczną Wilna wyznaczał, prowadzony przez Ruszczyca, Wydział Sztuk Pięknych, na wskrzeszonym Uniwersytecie Stefana Batorego. Specyfika wydziału, która odróżniała go od krakowskiej ASP i warszawskiej SSP, wynikała ze zwiększonego zakresu przedmiotów teoretycznych i uwzględnienia w toku studiów zagadnienia konserwacji zabytków. Profesorowie i wykładowcy WSP byli wytrawnymi pedagogami i znaczącymi artystami reprezentującymi dość szeroki wachlarz tendencji artystycznych, od realizmu, impresjonizmu, postimpresjonizmu, klasycyzmu do formizmu i ekspresjonizmu oraz koloryzmu. Brakło jedynie na uczelni przedstawiciela awangardy. Oto niektóre z nazwisk prowadzących wiodące pracownie wykładowców: B. Bałzukiewicz, Br. Jamontt, St. Horno-Popławski, H. Kuna, J. Czajkowski, M. Kotarbiński, B. Lenard, J. Bułhak, L. Slendziński, T. Niesiołowski, J. Hoppen, J. Kłos, Wł. Tatarkiewicz, St. Lorentz. Studenci i wychowankowie WSP organizowali grupy i stowarzyszenia artystyczne. Działał Cech św. Łukasza, mający za cel próbę stworzenia zrębów stylu sztuki narodowej, opartej na inspiracji sztuką ludową, rzemiosłem artystycznym. Grupy: Bractwo Artystyczne i Spółdzielnia Pracy Artystów Wileńskich miały na celu wykonywanie różnego rodzaju zamówień publicznych, sztuki użytkowej.

Równocześnie powstaje w 1921 r. Wileńskie Towarzystwo Artystów Plastyków, które skupia środowisko. Zainicjowano i prowadzono zajęcia w Szkole Rysunkowej przekształconej później w Szkołę Rzemiosł Artystycznych. Szkoła wychowała cały zastęp znakomitych rzemieślników malarzy, sztukatorów, a co zdolniejszych przygotowywano do studiów na WSP USB.

Można pokusić się o ciekawą prezentację porównawczą ówczesnych środowisk - warszawskiego i wileńskiego, gdyż i historycznie i artystycznie, bardzo do siebie były zbliżone, w tym czasie - w okresie międzywojnia.

Ostatnie przejawy fascynacji wschodnią Rzeczpospolitą w malarstwie to lata 30 XX wieku. Obok Wilna i Lwowa, również Krzemieniec stał się miejscem, które promieniowało atmosferą, architekturą, warunkami naturalnymi, otwartością mieszkańców. Utworzono przy Liceum Sekcję artystyczną, która organizowała letnie plenery, szkołę i stypendia dla malarzy. Istotne znaczenie dla rozwoju Krzemieńca miało działające od 1936 roku Rysunkowe Ognisko Wakacyjne. Wykładali w nim: Kazimierz Mitera, Stanisław Sheybal, Jan Cybis, Hanna Rudzka, Emil Krcha, Marian Wnuk, Eustachy Wasilkowski, Czesław Rzepiński, Adam Marczyński.

Na zakończenie jeszcze wspomnę w paru słowach o ogólnym obrazie pejzażu w szerokim horyzoncie malarstwa. Rozwój nowych środków wyrazu, autonomia obrazu, zasada "peinture – peinture", obserwacja natury, a równocześnie zwiększenie mocy wyrazu i ekspresji, sprzyjały dalej rozwojowi malarstwa pejzażowego, na początku XX wieku. Po I wojnie światowej mamy kolejną generację malarzy, którzy realizowali obraz "po malarsku", tworzyli nowy zapis pejzażu: Tytus Czyżewski, Artur Nacht, Zygmunt Waliszewski, Wacław Taranczewski, bracia Seidenbeitelowie, Józef Czapski, Karol Larisch, Jonasz Stern, Maria Jarema, Władysław Skoczylas, Henryk Streng (Marek Włodarski), Andrzej i Zbigniew Pronaszkowie, Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), Władysław Strzemiński, Wacław Wąsowicz, Jerzy Wolff, Sasza Blonder, Rafał Aberdam, Zygmunt Menkes i inni.

Po tragicznym okresie II wojny światowej malarstwo pejzażowe nie odżyło już tak różnorodnie. Jednak w środowiskach akademickich Krakowa, Warszawy, Poznania, Sopotu, Wrocławia powstawały obrazy z ducha impresjonizmu i realizmu, z obserwacji natury. Malarstwo Kazimierza Tomorowicza, Aleksandra Rafałowskiego, Jana Fedkowicza, Felicjana Szczęsnego Kowarskiego, Juliusza Studnickiego, Stanisława Teissere'a, Stanisława Szczepańskiego, Jana Wodyńskiego, Eugeniusza Arcta, Jana Betleya, Michała Byliny, Ludwika Maciąga jest wyrazem takiej właśnie postawy i pewną formą nawiązania do międzywojnia.

Równocześnie obserwujemy w latach 50-tych i 60-tych, interesujący rozwój nowej, powojennej generacji, do której możemy zaliczyć takich malarzy jak: Andrzej Wróblewski, Jan Lebenstein, Marek Oberlander, Izaak Celnikier, Jan Dziędziora, Jacek Sienicki, Rajmund Ziemski, Bronisław Kierzkowski, Tadeusz Dominik, Zygmunt Tymoszewski, Jerzy Panek, Tadeusz Brzozowski, Jerzy Nowosielski, Zbigniew Makowski, Józef Hałas, Jan Tarasin, Jerzy Ejsmond, Jerzy Tchórzewski, Teresa Pągowska, Jerzy Przybylski, Roman Artymowski, Jacek Sempoliński, Waldemar Cwenarski i inni. Wszyscy oni, choć kierują i kierowali swoje widzenie i wizje w różne kierunki, realizują i realizowali w twórczości postawy wierne prawdzie wyrażenia, przeżycia i myślenia formą w realizacji obrazu, a równocześnie pełnej świadomości, że bez przeszłości trudno znaleźć drogę do współczesności.


M. Woszczyński (6.03.2006)

bottom of page